poniedziałek, 3 czerwca 2013

W drodze do Chełma, 30.05.2013 r.

Bożocielny weekend zaowocował wyprawą w okolice Chełma i Zamościa. Plan jest prosty - jeden dzień jazdy z keszowaniem po drodze, drugi dzień Chełm i okolice, trzeci dzień Zamość i droga powrotna. Nocleg w agroturystyce pomiędzy Chełmem i Zamościem. Prognozy pogody były takie sobie, ale w sumie było dobrze. Po zapakowaniu keszowozu pierdyliardem potrzebnych i mniej potrzebnych rzeczy ruszamy w drogę. Najbliższe skrzynki są w Bielsku Podlaskim, czyli "Leśna polana w Bielsku Podlaskim" i "ted185_las_Pilicki".

Las Pilicki

Jest to moje chyba już trzecie podejście do tych skrzynek i tym razem też nie udało mi się ich odnaleźć... Widać taka karma. Z Bielska kierujemy się na Kleszczele, bo za nimi w kierunku Siemiatycz znajdują się dwie skrzyneczki, które chcemy podjąć. Pierwsza z nich to "filips104: Wielka Ręka Żołnierzy Radzieckich".

Wielka ręka

i kesz ukryty w karpie

Bardzo ciekawe miejsce, a i skrzyneczka w miarę szybko poddała się moim poszukiwaniom. Tutaj tez zrobiliśmy przerwę śniadaniową. Po zjedzeniu kanapek ruszyliśmy do skrzyneczki "ted171_gleboka_studzienka". Trochę miałem obaw co do dojazdu w okolice kesza, ale okazało się że droga polna jest całkiem dobra i bez problemu podjechaliśmy na 4 metry od kesza. Poszło całkiem sprawnie i można było jechać dalej. Kolejnym punktem na naszej trasie był Janów Podlaski. Na wjeździe do miasteczka jest skrzynka "Janów Podlaski".

widok z miejsca ukrycia

Niestety z okazji święta okolice były dość mocno zaludnione, więc pojechaliśmy do skrzynki "Stadnina koni w Janowie Podlaskim". Sama skrzynka jest ukryta poza terenem stadniny. Po podjęciu skrzynki postanowiliśmy zobaczyć samą stadninę. W końcu miejsce w którym sprzedają końskie nasienie w cenie 4000 PLN musi być ciekawe ;) Zabudowania stadniny zadbane, odrestaurowane, park rozległy, ogólnie przyjemne miejsce. No i można popatrzeć na koniki :)




Koniki konikami, ale do przejechania jeszcze trochę mamy kilometrów, więc koniec zwiedzania i ruszamy. Uroczystości kościołowe już się odbyły, więc sprawnie podejmujemy skrzyneczkę przy kościele i lecimy dalej.

CPN w Janowie Podlaskim

 W okolicy Terespola kusiły trzy skrzyneczki - dwie z nich, czyli Snufferowe forty odpuściliśmy. Jakoś nam z opisu wyglądały całkiem dobrze i nawet do pierwszej próbowaliśmy dojść... Niestety, krótkie spodenki i chaszcze pokrzywowe to zła koncepcja.

Próbowaliśmy...

 Komisyjna decyzja - dziś się urlopujemy, więc zdobywamy skrzynki, które nie wymagają działań taktyczno-krzaczorowych. Niedaleko miejscowości Zastawek była trzecia skrzyneczka "Cmentarz Tatarski (mizar)" i tu podjęcie nie wymagało specjalnych cech charakteru ;) A sam mizar zaniedbany.


Następny punkt programu to "szannaj4 Kostomłoty - parafia unicka". Skrzynka w sporej odległości od unickiej cerkwi - nie wiadomo dlaczego w sumie. A miejsce ukrycia, o ile dobrze odszyfrowałem stanowi największe skupisko krzaczorów w promieniu 100 metrów... Dlatego tylko popatrzyłem na potencjalne miejsce ukrycia kesza i pojechaliśmy zwiedzać cerkiew.

szkoda, że nie działa





Warto tam zajechać, miejsce tchnie spokojem a i jest na czym oko zawiesić. Przy kolejnej miejscówce "szannaj5 Kodeń - parafia rzymsko-katolicka" mieliśmy więcej szczęścia i wpisu dokonaliśmy. Ale tutaj straciliśmy sporo czasu na zwiedzanie kompleksu pielgrzymkowego.




Przyjemne okolice, sporo ciekawostek a i widoki zacne :) Konsekwentnie zmierzaliśmy wzdłuż Bugu, następnym miejscem do odwiedzenia był klasztor w Jabłecznej. Nie chciało nam się przebierać, a krótkie spodenki i tego typu stroje są na cenzurowanym, zatem klasztor obejrzeliśmy tylko z zewnątrz. A skrzynki, która jest ukryta niedaleko nie podjęliśmy. Mocno podmokłe obszary i mimo przekicania kilku metrów... dalszą drogę zagrodziło większe rozlewisko.

droga do klasztoru

hyc, hyc


Może gdybyśmy w porę przypomnieli o kaloszach które były w samochodzie, to by się udało. Ale nie przypomnieliśmy i pojechaliśmy dalej. Do Włodawy. Jeść. Po głodni okrutnie byliśmy. A przed jeściem skrzyneczka "Dawny most na Bugu..." Niby miasto, niby ścieżka, ale trzeba przejść za tabliczkę informującą, że to granica. A Straż Graniczna stałą niedaleko - no motorkach...


ścieżka do skrzynki

Udało się jednak bez konsekwencji - widać te tabliczki tylko na pokaz :) W Włodawie całkiem przypadkiem trafiliśmy na pizzę. Niby nic, ale średnia pizza kosztuje 19 PLN a całą zjeść ciężko, taka wielka. A i smaczna do tego. To co zostało miła obsługa zapakowała nam do pudełka, i mieliśmy potem z tego śniadanie. Z tej miejscowości wykonałem również telefon do Pani od agroturystyki, bo tak do końca to nie wiedzieliśmy gdzie właściwie będziemy spać. I zaczął się quiz pt. jak dojechać do miejsca noclegowego ;) Pierwsze zadanie: zadzwońcie jak będziecie w Krasnymstawie. Ok - tak zrobimy, a póki co jedziemy do skrzyneczki "SOBIBÓR". Dojazd taki sobie, nieważne z której strony chcemy dojechać to i tak trzeba się liczyć z wertepami. Natomiast sam teren byłego obozu robi wrażenie, szczególnie jeśli poczyta się informacje na umieszczonych tam tablicach. Byliśmy tam już po godz 19, powoli zapadał zmrok... wrażenia niesamowite.





okoliczny las

 Po Sobiborze wyszło nam, że już dziś nie keszujemy. Do kwatery około 60 km a już późno... Jedziemy zatem do Krasnegostawu, uzyskać dalsze wskazówki do drogi na kwaterę. Centrum Krasnegostawu, dzwonimy... wskazówki brzmią: droga na Zamość, za drugą stacją paliw pierwsza droga podporządkowana na lewo, do tabliczki z napisem Kryniczki 4 i tam zadzwońcie znowu...
To jedziemy. Jakoś się nam udało. Ewa dobrze nawigowała :) Pod tabliczką kolejny telefon: jedźcie dalej drogą, za wsią po prawej nie ma domów, za kapliczką drugi dom za białym tynkowanym barankiem - na miejscu zadzwońcie... Jedziemy dalej :) Wskazówki były precyzyjne, udało nam się dojechać do właściwego domu. Na koniec quizu telefonicznego otrzymaliśmy wskazówki do miejsca w którym ukryty jest klucz. Klucz szybko namierzony i już można rozkoszować się cywilizacją i gorącym prysznicem :) Ogólnie to chyba z 410 km przejechaliśmy i wyszło 13,5 godziny w trasie. Zmęczeni ale zadowoleni. A jutro... zwiedzanie Chełma i okolic.

zapis trasy: GPX

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz