sobota, 2 lutego 2013

Jeleniewo, dzień trzeci 8.08.2012 r.

Dobrze się wypoczywa na tej kwaterze :) Cisza, spokój - dobre wyposażenie... same plusy. Ale od wypoczywania keszy nie przybędzie. Niby skrzynek w okolicy dużo, ale ułożyć jakąś sensowną trasę trochę trudno... Wyszło w końcu na Sejny, granicę i jezioro Wigry. Na dzień dobry wizyta w Suwałkach - keszowóz domagał się paliwa. A po zatankowaniu kierunek Sejny :) Ewa jako pilot sprawuje się lepiej niż dobrze, bo ja już się rozpędzałem na wylotówce do Sejn, a ona zakrzyknęła gromkim głosem - "kesz!!!. Trochę pisku opon było i dziwnych manewrów, ale pod kesza podjechaliśmy. Mowa o skrzynce "MOLENNA STAROWIERÓW W SUWAŁKACH - OP5616". Niepozorna ta świątynia  gdyby nie skrzynka nie zwrócilibyśmy na nią uwagi. No ale po to się skrzynek szuka, żeby takie ciekawostki wyłapywać...





 Skrzynka schowana poza terenem świątyni, przy rozdzielni prądu... deszcz nie padał, a skrzynka mokra... dobrze, że mieliśmy nawilżane chusteczki w samochodzie:) Na trasie do Sejn błąkał się nam na mapie kesz "Czarne, Krzywe... ale piękne - OP1D6C". Co prawda samej skrzynki nie udało nam się odnaleźć (ot jakaś pomroczność jasna), ale miejsce bardzo przyjemne. Można połazić po kładkach na ścieżce przyrodniczej i ogólnie odetchnąć od zgiełku. No i ciekawe zabawki dla dzieci - huśtawki i takie tam...


Kładki


zając lub królik

bóbr psychopata


Niezrażeni niepowodzeniem udaliśmy się w dalszą drogę. W Sejnach byłem ostatnio z 20 lat temu? Moja babcia mieszkała w Sejnach, często tu przyjeżdżałem na wakacyjne miesiące. Trochę nostalgiczna podróż, ale samo miasteczko nie zmieniło się zbyt wiele. Bez problemów poruszałem się po znanych okolicach :) Na początek wizyta w bibliotece, czyli "Sejny - Biblioteka - Jesziwa - OP3B2D". Ciekawi mnie opinia Pań bibliotekarek na temat keszerów - w sumie dość rzadki widok, kiedy całkiem dorośli ludzie czołgają się pod stołami ... Ważne że skrzynka zdobyta, a do tego w sympatycznej atmosferze. W międzyczasie zaczęło nam burczeć w brzuchach - więc zapadła decyzja o zjedzeniu śniadanka. A najprzyjemniej jeść nad wodą - czyli krótki spacer po Sejnach i jedziemy nad jezioro :) A jak spacer to koniecznie bazylika. W centrum też jest co obejrzeć. Ogólnie bardzo sympatyczna miejscowość.


synagoga sejneńska


rzeźby w centrum miasteczka


chyba żywa... rzeka Marycha


Bazylika, sierpień - święta?




Bazylika wnętrze


organy - 1907 rok

Po krótkim zwiedzaniu kierunek jezioro i jedzonko. W poszukiwaniu drogi dojazdowej do jeziora na keszowóz rzucił się znienacka i bez dania racji całkiem spory betonowy płot;) Na szczęście srebrna amerykańska taśma klejąca dała radę :) Co ciekawe taśma po pomalowaniu sprayem dotrwała aż do sprzedaży samochodu :)


auto serwis


okoliczności przyrody (śniadaniowe)

Pokrzepieni i napojeni kawą udaliśmy się w stronę granicy z Litwą. W okolicach miejscowości Berżniki dwie skrzynki na mapie: "William Wallace from Wallace - OP55BC" i druga "Ramię w ramię - OP1038". Do pierwszej z nich tak trochę bez przekonania jechaliśmy... jakoś mapy nie chciały współpracować, ale okazało się że bez większych przygód można dojechać prawie pod samą skrzynkę. Aczkolwiek skrzynka jest dokładnie pośrodku niczego :)  I może dzięki temu bardzo miło ja wspominamy. 


pośrodku niczego

Druga zaś to cmentarzyk wojenny. Tutaj jak się okazało skrzynka była zniszczona, ale bez problemu dokonaliśmy reaktywacji.





Po reaktywacji udaliśmy się w stronę Tedowych keszy granicznych - czyli : "ted156_zielona_granica - OP0F42", "ted147_przed_szlabanem - OP0DA6", i "ted148_za_szlabanem - OP0DA8". Oczywiście pogoda stwierdziła, że już dość słoneczka i zaczął siąpić deszcz. Więc wlekliśmy się z prędkością 10-15 km/h po deszczu i po czymś co z grubsza przypomina drogi... i tak w sumie z 15 km... Ogólne wrażenia pozytywne. Ciekawie jest przebywać na granicy, patrzeć na szlabany i mieć świadomość że nikt tego już nie pilnuje.






Po ogarnięciu tematów granicznych ruszyliśmy na Zelwę. Do kesza o tej samej nazwie, schowanego przy miejscowej izbie regionalnej. Niestety pan koszący trawę po drugiej stronie drogi skutecznie uniemożliwił nam podjęcie skrzynki. A skoro Zelwa, to niedaleko rezerwat Tobolinka i Hanbeiowe kesze zaległe. Poprzednim razem z Nickielem nie udało się nam ich podjąć - deszcz nas zniechęcił. Tym razem sukces połowiczny. Deszcz oczywiście padał, ale "Wilczy przedsionek - OP4339" wpadł w nasze ręce:) Druga skrzynka "Pod dębem, bez brzóz... - OP433B" była niestety niedostępna. I tym sposobem jest powód, żeby zawitać w okolice Tobolinki po raz trzeci :) Troszkę się późno zrobiło, więc jakąś baaardzo okrężną drogą ruszyliśmy w stronę Suwałk... Okrężną po to, żeby odnaleźć jeszcze kilka skrzynek nad Wigrami. A deszczyk to padał, to przestawał padać... Pokręciliśmy się w okolicy Wigier i udało nam się zdobyć dwie skrzynki: "Szlaki Wanogi II - Wieża nad Wigrami - OP1177" oraz "Czerwony Krzyż nad Wigrami - OP2B0B". I to były ostatnie skrzynki na dziś. 


Czerwony Krzyż nad Wigrami


to samo co wyżej tylko bardziej


Wigry (kawałek)

W drodze na kwaterę standardowo - Suwałki i Biedronka :) Mimo kapryśnej pogody całkiem udany dzień :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz