Pogoda się na nas obraziła... zimno, pochmurno i deszczowo. Trochę się nam nie chciało wychodzić z kwatery, no ale skrzynki czekają... Ze względów opisanych powyżej, śniadanie i poranna kawa się trochę przeciągnęły. Wykresy pogodowe trochę inaczej przedstawiały sytuację, niż to było widać za oknem. Ostatecznie, mimo niezbyt zachęcającej pogody wyruszyliśmy. W planach 2 FTF, wejście na Górę Cisową i dalszy ciąg objazdu Suwalszczyzny. Jak już zapakowaliśmy samochód to się nawet pokazało słoneczko, więc już w bardziej radosnych nastrojach ruszyliśmy na podbój :) Na początek bezkeszowe odwiedziny na Górze Cisowej. Rok wcześniej udało się zdobyć kesza "Pod Cisową Górą - OP1101", ale na Górę nie weszliśmy. Także Cisowa wyszła w dwóch etapach ;) Wszelakiego rodzaju góry, pagórki i inne wzniesienia mają zasadniczą wadę - trzeba na nie się wspiąć ;) Ale jak już się wejdzie - to widoki przeważnie wynagradzają trudy wspinaczki. Tak też było i tym razem.
Po napstrykaniu pierdyliarda zdjęć na Górze Cisowej ruszyliśmy po pierwszego dziś FTFa, czyli "Młyn wodny w Rutce Tartak - OP5660". W okolice kesza udało się nam dotrzeć w miarę bezproblemowo, ale tak do 100 metrów do kesza. Co się nakombinowaliśmy żeby do niego podjechać... ale się udało :) FTF zdobyty:) Jak na razie słoneczko nam towarzyszyło bezustannie, więc nastroje były pozytywne. Czas zatem na kolejnego FTFa - "Bunkier Wobały - OP5670". Taki w sumie trochę dzień świstaka, bo już chyba trzeci raz jesteśmy w okolicach Żytkiejm ;) Bardzo ciekawe oznaczenia obiektów zabytkowych... od głównej drogi jedna tabliczka, potem na polnej drodze jeszcze jedna i tyle... a bunkier z 2 km dalej hehehehe Żeby nie kordy na giepsie to ciężko by było trafić... zresztą z kordami też lekko nie było. W sumie wyszedł całkiem niezły spacer chaszczowo-polny. No i niestety pogoda przypomniała sobie o tym, że trzeba trochę podeszczować.
Sam kesz bardzo sympatyczny, ale jednak dotarcie do niego to niezłe wyzwanie :) Po zakończeniu tematu FTFów pora na pozostałe skrzynki. Na pierwszy ogień poszło "Łopianowe pole - OP2B5F". Niestety bez powodzenia. Ale okolica bardzo... odrealniona. Taki koniec świata. A od pola łopianów niedaleko do skrzynki "Stara stacja kolei Gołdap - Żytkiejmy w Pobłędziu - OP1DEC". Oczywiście dojazd szutrem. Deszczyk pada, kałuże, błoto... Ogólny fenomen Suwalszczyzny - kilka dróg asfaltowych, na szerokość jednego lub półtora samochodu, a reszta to szutry... Skrzynka podjęta na szybko, żeby za bardzo nie zmoknąć. Przy kolejnej skrzynce "Leśne Bagnisko - OP2AD0" zrobiliśmy popas. A okolica bardzo, bardzo nastrojowa...
Po posiłku ruszamy dalej. To co wg mapy było drogą... po opadach deszczu nie bardzo drogę przypominało. Nasz keszowóz dość głośno protestował, a i nam jakoś nieswojo było... Jednak w sumie pusto wokół i w razie gdyby to na pomoc trzeba długo czekać. Jako że deszcz nie chciał przestać padać, a drogi były mało przejezdne, postanowiliśmy jak najszybciej dostać się do jakiegoś asfaltu. Oczywiście sprawdzając głębokość poszczególnych kałuż ;)
W końcu się udało... tyle, że tłumik naszego keszowozu nie przetrwał takiego traktowania i sobie odpadł... I znaleźliśmy się w dość ciekawej sytuacji. Po konsultacji z wujkiem Google, wyszło że najbliższy spawacz tłumików znajduje się około 30 km dalej - w Suwałkach. A do tego pracuje do 16... zegarek pokazywał 15 :) W sumie dźwięki sportowej V8 juz były - więc ruszyliśmy kurcgalopkiem do magika-spawacza. Udało nam się zdążyć na czas i tłumik został wyspawany :) Oczywiście magik-spawacz nie zrobił tego charytatywnie... I ciekawa informacja - katalizator w aucie nagrzewa się do jakichś masakrycznie wielkich temperatur i może np. spowodować zapłon trawy. Także uważajmy latem, gdzie parkujemy (szczególnie w lesie). Sporo wrażeń na dziś - jedziemy zatem do naszej ulubionej Biedronki i wracamy na kwaterę. Poodpoczywać i wyciszyć się po tym dniu. A po drodze jeszcze próba podjęcia skrzynki "Lokomotywka na kamieniu - OP1DED". Miejsce odnalezione, bliska okolica skrzynki też... ale do samej skrzynki cierpliwości zabrakło. Jednak prawie dwumetrowe chaszcze zniechęciły do bobrowania.
No i już po drodze do Jeleniewa "ZBIOROWA MOGIŁA 39 CZŁONKÓW RUCHU OPORU POD SUWAŁKAMI - OP5251". Tutaj wyszedł sympatyczny spacerek po lesie, i nawet deszcz jakoś odpuścił:) Choć pogoda ogólnie na urlop nienajlepsza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz