niedziela, 30 grudnia 2012

Jeleniewo dzień pierwszy 6.08.2012

Zima jakoś odpuściła, ale do lata jeszcze daleko. Warto zatem powspominać letnie klimaty :) Plan urlopowy zakładał wyjazd z Białegostoku, keszowanie i poznanie nowych okolic. Po rozważeniu różnych opcji wybór padł na Suwalszczyznę. Niedaleko, sporo keszy a i okolice piękne:) Jako baza noclegowa posłużyła kwatera agroturystyczna w Jeleniewie. Miejscowość sama w sobie mało ciekawa, ale bardzo dobrze położona jeśli chodzi o dojazd we wszystkie chyba zakątki Suwalszczyzny. Jeśli chodzi o samą kwaterę... bardzo pozytywne zaskoczenie - ale o tym wspomnę w innym wpisie. Wyjazd z Białegostoku troszkę nam się opóźnił, więc po drodze nie było jak keszować. Zresztą plan był dość napięty, bo na 16:30 mieliśmy być na miejscu, a na 19 było zaplanowane spotkanie keszerskie Suwalskie Spotkanie Keszerów - SzySzKa #1 - OP553C. Po drodze zrobiliśmy krótki postój na posiłek w Suchowoli i troszkę połaziliśmy po Augustowie. Po przyjeździe na miejsce zapoznanie się z kwaterą, rozpakowywanie bagaży, kąpiel itp. Odświeżeni udaliśmy się na miejsce spotkania, czyli do baru "Pod Jelonkiem" :) Spotkanie okazało się bardzo owocne i miłe. Poznaliśmy dość liczna grupę keszerów z różnych stron kraju, czyli: 
Clausilia, hanbei, JJPKB, Johnny224, Kukułki, ObywatelTomek. 
Długo nie posiedzieliśmy, bo tylko do 22, jednak cały dzień w drodze dał się we znaki. Po pożegnaniu uczestników udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
Keszerskie pogawędki


Z innej perspektywy :)



 Po niedzielnych wrażeniach spało się bardzo dobrze, mimo że na nowym miejscu. Dzień zapowiadał się słoneczny, więc po śniadaniu od razu ruszyliśmy na keszerski szlak:) Pierwszy był wirtual niedaleko Jeleniewa Radar Tarczy Rakietowej? - OP042D. Hasło udało się namierzyć bez problemu, natomiast podjechać bliżej do radaru jakoś się nie udało...
Radar z daleka

Hasełko zapisane:)


 Po spisaniu hasła ruszyliśmy z powrotem do Jeleniewa, do skrzynki Polska drewniana - zabytkowy kościół w Jeleniewie - OP4E72. Jak się okazało tylko my się do niej nie wpisaliśmy... Pozostali uczestnicy wieczornego spotkania wyruszyli do tej skrzynki w nocy, tuż po spotkaniu.
Kościół w Jeleniewie

 Po wyczyszczeniu Jeleniewa ze skrzynek ;) udaliśmy się w kierunku Góry Zamkowej - zdobyć kesza, ale również pozachwycać się widokami. Jakoś nam mapy nie do końca pokazywały sensowny dojazd, więc dotarliśmy na jakieś 1,5 km do kesza, a potem to już normalnie - z buta.
W drodze na Górę Zamkową
Ciekawa kapliczka - po drodze na Górę

Pogoda nam sprzyjała, więc spacer był bardzo przyjemny. Tylko po co te pagórki takie wysokie? ;) Ciężko było się wspinać. Za to widoki wynagrodziły trudy wspinaczki.



Spojler ;)

Po zdobyciu skrzynki i powrocie do keszowozu nastąpiła przerwa posiłkowa, pokrzepieni ruszyliśmy dalej. Kolejnym punktem programu był Stary młyn w Udziejku - OP474A - skrzyneczkę udało się podjąć bez większego problemu. 
Spojler...

Młyńska struga?

Strażnik kesza
A niedaleko młyna znajduje się sympatyczne gospodarstwo/zajazd. Zabudowania wykonane tak jak to drzewiej bywało...



Ogólnie bardzo sympatyczne miejsce, a do tego maja tam sympatyczne małe kozy...

Które jak się okazało zostaną zjedzone... po odpowiednim podtuczeniu. Oczywiście nie bez powodu odwiedziliśmy te miejsce... powodem była skrzynka, udostępniona nam przez sympatycznych gospodarzy. Popijając przepyszny kwas z bzu dokonaliśmy wpisu.

Jakoś tak "młyński" dzień nam wyszedł, bo kolejna skrzynka to Polska drewniana - zabytkowy młyn w Jacznie - OP4E7F. Same młyny na tej Suwalszczyźnie ;) Po krótkich poszukiwaniach skrzyneczka się poddała :) Jeśli chodzi o skrzynki to była ostatnia tego dnia. W planach była jeszcze wizyta nad jeziorem Hańcza i w Stańczykach. I tak, żeby się zbyt mocno nie najeździć obraliśmy marszrutę wedle mapy - niestety mapa nie przewidziała opcji "Lanos". Po górsko-terenowych akcjach utknęliśmy pomiędzy błotnistą kałużą i stromym kamienistym podjazdem... Niby nic strasznego... ale z jednej strony strome zbocze w dół, z drugiej w górę. Na wstecznym przez błoto nie szło przejechać... więc kombinowaliśmy z zawracaniem. Po chyba 20 minutach manewrów udało się :) Lanosik nie spadł ze zbocza, za dużo mu się nie urwało, a i nawet udało się nie uderzyć w drzewo, na które samochodzik jechał, po tym jak stracił sterowność w błocie :) Po tych atrakcjach konieczna była przerwa na papierocha i na dokręcenie urwanego nadkola. Bez większych przygód udaliśmy się w stronę jeziora Hańcza.






Przepiękne okolice - tylko czemu drogi takie nieprzyjazne? Albo szutry typu tarka, albo asfalt na półtorej samochodu... Ale może to i dobrze, bo turystów w okolicy niewielu :) Jezioro przywitało nas chłodną wodą, przyjemnie było się obmyć i trochę odsapnąć...




Niedaleko jeziora pokrzepiliśmy się kartaczami - duże, smaczne i niedrogie. Po drodze do Stańczyk zachaczyliśmy jeszcze o głazowisko Bachanowo - ale tamtejszy keszyk miałem już zdobyty w ubiegłym roku, jak i pozostałe w okolicy jeziora Hańcza. Troszkę zaczęło się chmurzyć, ale niezrażeni tym faktem opłaciliśmy wstęp na wiadukty i przystąpiliśmy do zwiadzania. Wiadukty za każdym razem robią wrażenie - jednak ich ogrom to naprawdę coś:)




Wizyta na wiaduktach była ostatnim punktem dzisiejszego dnia. Wracając odwiedziliśmy jeszcze sklep i zmęczeni dotarliśmy na naszą kwaterę. To był chyba najbardziej udany dzień z naszego pobytu na Suwalszczyźnie - potem, niestety trochę zepsuła się pogoda.

niedziela, 9 grudnia 2012

Adwentowy kalendarz quizowy 2012

Ubiegłoroczna zabawa bardzo mi się spodobała. Więc w tym roku finał kalendarza też zagości w Białymstoku! Skrzynkę w roku 2011 przygotował Nickiel, teraz ja zdecydowałem się podjąć wyzwanie. 
No i niby wszystko proste - ale jednak chciałoby się, żeby taka skrzynka była wyjątkowa. Trochę zeszło czasu na znalezieniu miejsca ukrycia i sposobu maskowania, ale myślę, że mój pomysł spodoba się zdobywcom skrzynki. 
Samo ukrycie i maskowanie jednak o wyjątkowości skrzynki nie stanowi... I w tej kwestii z pomocą przyszła Ewa :) Białystok będzie miał najlepsze w kraju certyfikaty dla 3 pierwszych zdobywców!
Podziękowania należą się dla właściciela firmy CrystalCiTY , który wspomógł w tym roku skrzynkę finałową, i dzięki temu mamy niepowtarzalne i przepiękne certyfikaty. Projekt zaś i wykonanie samych certyfikatów to zasługa Ewy:)
Na tą chwilę powoli kompletuję fanty i opracowuję sposób maskowania. Miejsce ukrycia już wybrane. No i oczywiście rozwiązujemy zagadki - bo zabawa przy tym przednia. Tak jak patrzę po logach i komentarzach na forum, to w tym roku w Białymstoku będzie dość emocjonujący finał:) 
Żeby nie przedłużać kilka fotek na zaostrzenie apetytu :)
certyfikaty nie wejdą do skrzynki, stąd kupony do odbioru :)
logbook
budujemy napięcie...
prawie już...
kolekcja w całej okazałości :)
no i TTF z bliska - ale fotograf ze mnie mizerny...
No i żeby nawiązać do klimatu świątecznego to jeszcze zdjęcie w wykonaniu Ewy :)


niedziela, 25 listopada 2012

Linia Mołotowa PO Lipsk - 23.11.2012


Niby, że zima, że keszować to już się nie da... ale jednak jakoś do tysiąca znalezionych skrzynek dobić trzeba ;) Okazja na wyprawę w sumie podwójna, bo przy okazji można sprawdzić nowy-stary keszowóz (czy aby jeździ i ile spala). Pogoda standardowa - albo będzie padać, albo nie będzie padać... Cel wyprawy to Psikiszkowe skrzynki na Linii Mołotowa w okolicach Lipska nad Biebrzą. Okolica znana z lat ubiegłych z okazji malowania szlaków turystycznych, ale aż tylu schronów to się tam nie spodziewałem. Ogólnie, to schrony w większości przypadków bardzo zaśmiecone, zniszczone - no ale jest jak jest.
Wyprawa nie zapowiadała się jakoś na specjalnie męczącą - około 85 km w jedną stronę, skrzynki niedaleko od siebie - więc wyruszyliśmy o 7:30 rano. Wcześniej i tak jest ciemno to po co się zrywać? ;) Obsada stała, czyli oprócz mnie Ewa i Nickiel. W Sokółce było kilka skrzynek do podjęcia, co też uczyniliśmy :)
Na pierwszy ogień poszła STD.02 - Cmentarz żydowski. Kirkut jak to kirkut, zaniedbany, opuszczony... a skrzyneczka znaleziona całkiem sprawnie.




 Kolejną w Sokółce była skrzyneczka STD.05 - Cerkiew św. A.Newskiego. Samo centrum, spory ruch ale jakoś udało się nie zdemaskować miejsca ukrycia. Aczkolwiek... nie wróżę skrzyneczce długiego żywota, miejsce nie jest zbyt dobrze wybrane, a i sama skrzynka pozostawia wiele do życzenia.
Gdzie dalej?
Jeszcze tylko STD.04 - Kościół na Zielonym i można jechać w stronę Lipska :) A przed Lipskiem Tedowa skrzynka ted73_Dolina_Biebrzy. Trochę z nią zamieszania było, bo po reaktywacji opis nowego schowanka jest tylko w logu - więc bez internetu ani rusz... Ale co to dla nas hehehe - się pochodziło i się znalazło, tym bardziej, że jakieś zwierzątko zaciekawiło się skrzynką i leżała ona na wierzchu :) Po zamaskowaniu skrzynki ruszyliśmy na Lipsk. Trochę dziwnie wyglądają schrony wśród zabudowań, ale taka ich uroda. Przez fakt umiejscowienia schronów w obrębie miejscowości są one zdewastowane i zaśmiecone... Psikiszek znormalizował wielkość pojemnika na 0,4l przez co mimo skąpych wskazówek większość skrzynek z serii udało odnaleźć się bez większych problemów. Co poniektóre, mimo niskiego poziomu trudności terenu łatwe nie były...
Nickiel kontra grawitacja

Linia Mołotowa PO Lipsk 5

A w tej skrzyneczce zostawiliśmy nowy gadżet OC - brelok do kluczy z logo wygrawerowanym laserem :)


Linia Mołotowa PO Lipsk 8 - tu mieliśmy niezły zgryz, bo skrzynka na terenie jakiegoś zakładu, a przy sobocie wszystko pozamykane. Zza płotu było widać kamery, więc nie bardzo i było jak skakać na drugą stronę. Podjechaliśmy z drugiej strony zakładu w poszukiwaniu bramy. Brama zamknięta na głucho. Za to furtka przy stróżówce otwarta - więc Nickiel poszedł szukać dozorcy, coby zapytać się o możliwość wejścia na teren zakładu i obejrzenia schronu. No i szukał, szukał... aż znalazł skrzynkę i wrócił do samochodu :) Niestety od tej skrzynki towarzyszył nam deszcz...

A trochę chodzenia po polach było...

Dobrze, ze plony już zebrane. Można bezkarnie iść na przełaj, latem jednak by trzeba było kombinować trochę ostrożniej.
Zniszczenia robią wrażenie...

Z ciekawostek - schron w którym nie wiedzieć czemu było sporo rożnych szkieletów zwierząt... skąd się tam wzięły i dlaczego - nie mamy pomysłu.

Mimo padającego deszczu udało się nam zdobyć wszystkie skrzynki z projektu Lipsk :) przy jednej z ostatnich Ewa robiła nam zdjęcia w maskowaniu leśnym ;)

Powrót do Białegostoku nie należał do najbardziej komfortowych, zapadł zmrok, padał deszcz i Tiry z naprzeciwka - lekko nie było. Ale dla takiego widoku warto się pomęczyć:)
9 x FTF i 9 x STF