środa, 17 lipca 2013

Jantar, Malbork - 09.07.2013 r.

Wpis dedykowany dla Psikiszka. Żeby miał co czytać ;)

Pobudka była dość wczesna. Trzeba ogarnąć tłumik w keszowozie. Trochę obaw było - bo Sztum zbyt wielki nie jest, i niezakonieczne musi być jakiś tłumikowy magik. Tuż po 8 rano zacząłem wydzwaniać po okolicznych warsztatach. Nie było dobrze... W czwartek, po południu, za kilka godzin... A tu trzeba jechać, zwiedzać, keszować! Aż w końcu załapałem jak tłumaczyć mój problem. I szast, prast - 15 minut i keszowóz stał na kanale. Jak się udało? Ano nie dopowiedziałem, że mamy kwaterę w Sztumie. Tylko że jestem z Białegostoku i mam problem z tłumikiem. Jak zajechałem do warsztatu, pan właściciel rzekł "Ogarnijcie panu tłumik, pan z trasy" ;) Żeby nie było, jak wyjeżdżałem z kwatery to obudzili się wszyscy, psy znowu uciekały - w okolicznych wioskach też, a miny przechodniów bezcenne :) Ogarnianie tłumika trochę potrwało, w chłopakach z warsztatu odezwały się tajone talenty artystyczne. Cieli, rzeźbili, szlifowali, spawali, cieli, rzeźbili - małe abstrakcyjne dzieło sztuki wyszło. Jak ktoś chce obejrzeć zapraszam - wystarczy wczołgać się pod keszowóz. Cała akcja wyniosła tylko 70 PLN - co nie jest dużą kwotą, biorąc pod uwagę, że wypchali z kanału jakiś samochodzik i mnie wpuścili. W koncu "z trasy" byłem ;) A gwarancja? - jak to u artystów - "do bramy", potem nie odpowiadają ;). Bez efektów dźwiękowych wróciłem na kwaterę. Okoliczne psy mimo że keszowóz juz nie ryczał, profilaktycznie obserwowały mój przejazd z ukrycia. W sumie zeszło mi do 11 te ogarnianie keszowozu. W sumie dobrze wyszło, bo poranek był pochmurny i mało zachęcający. Ewa postanowiła, że dziś jedziemy nad morze - opalać sie itp. Słabo to widziałem, patrząc na niebo... Ale na wykresikach z ICM Meteo było, że od 13 zero chmurek i pogoda normalnie jak w lato. I się to prawdą okazało. Tylko gdzie na plażę? Tak żeby tabunów wczasowiczów uniknąć? I tu z odsieczą pośpieszyła nasza gospodyni. Otóż między Stegną i Jantarem jest miejscowość Junoszyno. I tam przy drodze trzeba zaparkować i 1,5 km przejść przez las. Faktycznie, plaża jak na nadmorskie standardy pusta - w zasięgu wzroku może z 10-12 osób. Pewnie też pomógł brzydki i pochmurny poranek. Bo jak schodziliśmy z plaży około 15 to już się ludzie pojawili. Ale żeby poplażować, to trzeba tam dojechać. A po drodze się rzuciły w oczy dwa wirtuale "Stacja pomp - Chłodniewo" oraz "Cmentarz Jedenastu Wsi". 


Kościół greckokatolicki, miejscowość Cyganek

I w sumie to nawet się udało - wirtualnie. Bo i w jednym i w drugim miejscu remonty jakieś trwały i nijak się nie można było doszukać odpowiednich fragmentów architektury, żeby skrzynkę zaliczyć. Jak na plaży było to każdy mniej więcej wie - piasek, morze słońce itp. czyli urlopowe lenistwo. 

Plaża - zdjęcie poglądowe

Po odleżeniu przepisowych 2 godzin udaliśmy się z powrotem do keszowozu. Przebrani w bardziej wyjściowe ciuszki pojechaliśmy do Jantaru zjeść obiad i polansować się w okolicy ;) Jeśli chodzi o jedzenie w nadmorskich miejscowościach... turysta zje wszytko, a i tak drugi raz nie wróci. Więc kebab ze skór i chrząstek kurczaka też się nada. Błeeeh. Przy okazji podjęliśmy też skrzynkę "Jantarowe ścieżki. Hobbit.". 

Morze od strony skrzynki

Poszło całkiem sprawnie, mimo tego, że podlazłem z d..py strony zamiast jak człowiek ścieżką. Jako, że godziny były już popołudniowe to za bardzo parcia na zwiedzanie nie było. Po drodze postanowiliśmy połazić po Malborku i z tego miasta wrócić do Sztumu. O ludzkiej godzinie, żeby trochę siły zregenerować. Malbork jak Malbork. Zamek mają. 

Nuda...

Nuda...

Ewa :)

Nuda...

Nuda...

Nudna dziura

Nudna dziura

Nudna dziura

Ewa chciała jakieś centrum zobaczyć, ale nam nie wyszło. 

Niby centrum - znaczy ratusz staromiejski

Podobno jest. Ale i tak wszyscy do zamku idą. 

Lans na zamku ;)

Oprócz zamku w Malborku są również skrzynki. Cztery chyba. Dwie normalne dla ludzi - czyli bezpłatne. I dwie na zamku. A wejście na zamek 39,5 PLN od łba. Bogato. Dlatego też podjęliśmy te dwie bezpłatne.  Szkoda pogody na łażenie po zamku, zwiedzimy go jak pogoda się popsuje. Pierwsza skrzyneczka "Za darmo" była całkiem prosta. Gorzej było z odłożeniem, trochę się naczekałem na możliwość ponownego ukrycia skrzynki. 

Kiedyś się uda... pójdą sobie wszyscy

Już po drodze do Sztumu zajechaliśmy do skrzynki "Działo". Działo samobieżne, które dla wszystkich jest czołgiem. 

nieczołg

Poszło całkiem sprytnie, mimo dzieciarni biegającej wokół. Skrzynki zdobyte, czas wracać na kwaterę. Już w Sztumie podjeliśmy decyzję, coby podjąć tamtejszą skrzynkę. Jedna jest w miasteczku i w końcu jej nie podejmiemy... to podjęliśmy. "H44 - Cmentarna wieża ciśnień w Sztumie" poddała się w minutę. 

Wieża ciśnień Sztum. Z czego? Z czerwonej cegły ;)

Niby magnetyczna, ale jakieś sprytne te magnesy, niewidoczne ;) Po zdobyciu skrzynki, z czystym sumieniem pojechaliśmy na kwaterę - odpoczywać.

Trasa: GPS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz